piątek, 18 lutego 2011

Dzień piąty

Dzień piąty – wszystko o instruktorze

Zwyczaje początku dnia nie zmieniają się od początku kursu – pobudka, gimnastyka, śniadanie, prysznic a następnie apel. To straszne, lecz minęła już połowa kursu. Naprawdę będzie mi brakować pobudek oboźnego i zajęć prowadzonych przez kochaną kadrę, a także podsumowań dnia w drużynach. Cytując jedną z kursantek - „Podsumowania są fajne”. Żywiołaki też.
            Pierwsze zajęcia prowadzone były przez sympatyczną druhnę Grażynkę – mamę jednej z członkiń naszej najukochańszej kadry. Określaliśmy na nich podstawowe cechy, jakimi powinien dysponować dobry drużynowy. Przerabialiśmy także sprawę papierkowej roboty związanej z organizacją różnego typu wyjazdów, a także rozwiązywaniem problemów związanych z różnego rodzaju nieprzewidzianymi zdarzeniami w trakcie takich form aktywności.
            W trakcie kolejnych zajęć uczyliśmy się wyciągać inspirację ze wszystkiego co nas otacza, a także rozpisaliśmy swoje próby na stopnie wędrownicze/instruktorskie lub indywidualną ścieżkę rozwoju, które są jednym z elementów ważących nad zaliczeniem kursu.
            Kolejnym ważnym wydarzeniem były urodziny jednej z kursantek. Nasza drużyna dokonała niemożliwego, by zdobyć tort. Cała akcja konspiracyjna udała się w 100%. Łzy szczęścia mieszały się z okrzykami radości.
            Nasza drużyna stwierdziła jednogłośnie, iż był to jak na razie najlepszy dzień kursu. A jako, że każdy kolejny dzień jest lepszy od poprzedniego, jutro będzie jeszcze ciekawsze. Nie możemy się go doczekać.


Maciek Ubas


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz